RECENZJA: DJ Eprom & Sensi "Boom Bap Boogie"

Jest tak! Przecięty odbiorca rapu w Polsce nie ma zielonego pojęcia o istnieniu jakiegoś tam DJ Eproma, a Sensi kojarzy mu się z rośliną doniczkową, a niżeli MC. Dokładnie w tym miejscu RBB wjeżdża z buta pełniąc rolę belfra budzącego świadomość u przeciętnego Janusza. Wrrr! Zrobiło się poważnie, a miały być cycki, kurwa! - pomyślała połowa czytających to gimbusów wciskając czerwony krzyżyk w prawym górnym rogu ekranu. Z Bogiem! Taka sytuacja, a ja konsekwentnie leję olej do pustych głów statystów robiących tło dla polskiej rapgry. Dość marudzenia, recenzja!









Boom bap to najczystszy oldskul rodem z czasów mojej podstawówki. Natomiast z "Boob Bap Boogie" jest trochę jak z Kinder Niespodzianką w czasach małoletnich, gdzie liczyła się tylko zawartość żółtego jajeczka (beka!), a czekolada stanowiła tylko i aż smaczny dodatek. Absurdalna analogia? Sam jesteś absurdalny! Dzisiaj odpowiednikiem zabawki ukrytej wewnątrz jest DJ Eprom (przekot!), tymczasem Sensi jest jak mleczna czekolada, po prostu do zjedzenia. Zaraz, zaraz jest jeszcze DJ Lem? Hmm... też czekolada! Analogia do zamierzchłych szkolnych czasów zrodziła się w mojej głowie zupełnie naturalnie. Chyba nie zaprzeczysz, że boom bap to bez wątpienia kawał historii kultury hip-hop, mimo to odbieram go jako mocno infantylny gatunek, tak lirycznie jak i merytorycznie. Wiesz, moim celem nie jest ciśnięcie komukolwiek ale uważam, że to takie trochę radosne skakanie do bitu i opowieści z cyklu kręcę jointa na balkonie, jest fajnie ha! ha! hip! hop! boom! bap! Absolutnie nie ma w tym nic zdrożnego, tylko czasem zwyczajnie zapierdala dziecinadą. Być może to ja się zestarzałem? Nieee! Prowadzę przecież bloga o rapie, chodzę na koncerty i gram w gry komputerowe, a zgredy w tym czasie rozwiązują krzyżówki #boombap! Dobra, skoro już w miejscu wstępu pojechałem podsumowaniem przy okazji bezczeszcząc konstrukcję całej recenzji to teraz czas na tracklistę.

01. Poza kontrolą
02. 97' dobrze pamiętam
03. Przyczajony tygrys, ukryty pies
04. Jest akcja!
05. Hardcore beatz feat. Ras Tabaka
06. Mantra
07. O.A.B. feat. Tytson
08. Do innych MC's
09. Bez ściem feat. Sarius
10. Zmieniłem zdanie feat. CENTRUMstrona
11. Wstyd
12. Hip Hop Elements
13. Bonus: Surowy skrecz

Wiesz co? Gdybym napisał teraz, że DJ Eprom podklepał wszyskie bity na ten album to po prostu obraziłbym go jednocześnie lekceważąc cały trud, który włożył w "Boom Bap Boogie". Nie dość, że trzynaście wyjątkowych bitów utrzymanych w klimacie lat dziewięćdziesiątych robi siekę, że aż gęba się cieszy to sam proces ich powstawania zasługuję na oddzielny artykuł. Otóż Eprom używając tak kultowej "aparatury" jak m.in. SP 1200, Akai S950 czy MPC 2000 XL stworzył wehikuł, który przenosi w czasoprzestrzeni każdego kto choć na moment zasmakuje tych dźwięków. Efekt?Bezdyskusyjne miano kozaka i dożywotni szacunek na blokach. Ewentualnym niedowiarkom zabijam knebel tym utworem "Przyczajony tygrys, ukryty pies". Sprawdzaj biegiem!



Pytanie zasadnicze brzmi: Jak długi rozbieg musiał wziąć Sensi, by przeskoczyć tak wysoko zawieszoną poprzeczkę przez DJ Eproma? Najważniejsze, że przeskoczył bez skuchy. Pozwoliły na to skillsy na poziomie +1 w odniesieniu do średniej krajowej, choć do wybitnych MC reprezentanta Hurragun'u nie zaliczę. To raczej mocne, czasem wykrzyczane flow charakterystyczne dla boom bapu i co najważniejsze w pełni kompatybilne z bitami E. "Boom Bap Boogie" jest pełne storytellingów, bądź co bądź często w opcji z podwórkowej ławki jak chociażby "Zmieniłem zdanie" z gościnnym udziałem CENTRUMstrony czy "Wstyd". Pomimo, że definicja średnio przyjemnego uczucia krępacji to raczej wersja GIMB 1.0 dla małych bydląt w gimnazjach to słucha się tego zupełnie przyjemnie. Co prawda momentami nawijki pachną rap kabaretem "keczup, musztarda, czosnek, salsa rozpierdol jak na melanżach" ale ani przez moment nie są pozbawione dobrego smaku i niepowtarzalnego klimatu Złotej Ery. Co dla jednym zaletą, dla innych (dla mnie) wadą - teksty znałem na pamięć już po pierwszych trzech odsłuchach "Boom Bap Boogie". Dobrze? Bo proste wersy szybko wpadły w ucho. Źle? Bo szybko się znudzą. Taka karma, jak nie staniesz dupa z tyłu. Co by nie mówić, track numer jeden to "'97 dobrze pamiętam", przekozacki flashback do czasów wspomnianej na początku szkoły podstawowej.

Kropkę nad i stawia DJ Lem bardzo często trafnie pointując skreczem lub wspomagając MC na mikrofonie. Przez co Eprom, Sensi i DJ Lem właśnie tworzą właściwie trio kompletne. Jeśli dodamy do tego pozornie nieistotną otoczkę tj. formę fizycznego wydania LP, czy klipy utrzymane w oldskulowej konwencji otrzymujemy wysokiej jakości "produkt" w pozytywnym tego słowa znaczeniu, opatrzony metką "zajawka kipi gęsta". Koniec końców nawet najbardziej oporny na boom bap słuchacz będzie kiwał głową bo przecież "kminimy temat dobrze bo nie jesteśmy głupi, wypierdalamy z butów bez instrukcji obsługi". To prawda!




Stara szkoła rapu na CD i winylu. 
Tazz RBB | tazz@rapbiznes.com




3 komentarze:

  1. Eprom produkcja roku. Album świetny
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że moja opinia nie jest odosobniona. Eprom na prezydenta!

      Usuń
  2. Dobra rzecz, nie da się ukryć, że warto sprawdzić.

    OdpowiedzUsuń