RECENZJA: Sarius "Blisko leży obraz końca"

Dawno temu był 1000, wczoraj zaskoczył Żyto, a dziś z buta wjeżdża Sarius. Nie wiesz co chodzi? Miasto Częstochowa, bynajmniej nie święte w ostatnim czasie. Rodzimy rap na częstochowskich osiedlach ma się doskonale. Pomimo, że od czasów kultowego "Się przyjęło" 1000 minęło półtorej dekady rap zajawka na południu kraju nie gaśnie. Nawet jeśli słuchacze mogą narzekać na deficyt legalnych produkcji ze Świętego Miasta, to zdecydowanie na plus wpisuję klimat i charakter tamtejszych rapsów. Porównałbym to zjawisko do radomskiej sceny. Kiepska sytuacja gospodarcza i stopa bezrobocia (przekraczająca 20%) zmienia się wprost proporcjonalnie do poziomu tamtejszych MC's. Mówiąc krócej: im w mieście biedniej tym rapują lepiej. Wróćmy do meritum, Sarius to 21-letni bokser junior, który przy wsparciu DJ Eproma zadebiutował LP "Blisko leży obraz końca". Uwaga będzie recenzja!



Na początek standardowo trochę statystyk. "B.L.O.K." to szesnaście utworów plus jeden bonusowy remix. Dodatkowo pięć gościnnych zwrotek (O.S.T.R, Hades, Żyto, Żurek, Sensi) oraz trzech różnych beatmakerów (DJ Eprom, Emade, O.S.T.R.), choć znakomitą większość wyprodukował właśnie Eprom. Na koniec dodam, że materiał nagrano w Otrabarwa Studio u Deszcza w stolicy, a okładkę zrobił Forin. Styka!

Od początku do końca album zrealizowany został w konwencji klasycznych brzmień lat '90. Samplowane bity i mocne bębny budują charakter tej produkcji. Wiadomka, w stylistyce tej DJ Eprom jest fachowcem. Natomiast tytułowy bohater - Sarius doskonale odnajduje się w takim klimacie. Płynie po bitach bezwzględnie i emanuje pewnością siebie pomimo młodego wieku i krótkiego stażu na scenie. Często stosuje porównania oraz coraz rzadsze wśród raperów powtórzenia.

Coraz powszechniejsze na polskiej scenie są dwupłytowe wydania albumów, gdzie drugi kompakt wyposażony jest w instrumentale. Zdarza mi się słać bluzgi w kierunku wydawców takiego shitu ponieważ bardzo często ich celem jest osiągnięcie złota, srebra, platyny, brązu czy innego rodzaju kolorowych metali. Tymczasem tutaj trafił się LP idealnie wpisujący się w wydania typu 2CD, niestety tylko na jednym krążku bez osobno dodanych bitów. Szkoda.

Merytorycznie "B.L.O.K." w znakomitej większości to niestety/stety bragga, wzbogacone o stosunkowo bogatą charakterystykę osiedlowych rozkminek zalanych falą krytyki na temat naszego społeczeństwa. Sarius często bardzo trafnie uderza w czułe punkty otaczających mas pędzących za sianem. Z drugiej mani jak zapytałem zioma, który katuję tą pozycję dłuższy czas "jaki jest ten album?" odpowiedział: "kurwa taki, że Sarius jest najlepszy". I dopiero jak osłuchałem się z Sariusem zrozumiałem co koleżka miał na myśli. Ilość przechwałek czy jak wolisz bragga po piątym odsłuchu jest po prostu przytłaczająca i faktycznie można odnieść wrażenie, że Sarius to megakozak, a wszyscy do okoła to wacki. No nie, za długo w tym siedzę, żeby w to uwierzyć.

Chcesz wiedzieć jak młody raper z Częstochowy widzi przyszłość rodzimej rap branży? Dowiesz się w "2040". To mocno fatalistyczna wizja świata według, której rap znika z osiedli kosztem ponownego pojawienia się w mediach, a rozczarowany "takim jutrem" autor "pozdrawia" połowę społeczeństwa.

"żywi ludzie mówili o byciu pierwszym
i że przepis na przepych zabiera w chuj energii
żywi, co drugi to Kopernik
bada gwiazdy na sieci - ruch ciał kurewskich"

Sarius równie negatywnie odnosi się do współczesnych gwaizdorów/celebrytów w utworze "Elita". Tutaj zawsze przybiję piątkę takim reprymendom mierzonym w kierunku tego środowiska. Generalnie rzecz ujmując album nie jest łatwy do recenzji, ponieważ o ile bity są z górnej półki i właściwie same wystawiają sobie ocenę celującą to lirycznie Sarius wrzuca wszystko do jednego worka. Żongluje wątkami niczym scenarzyści "Ukrytej prawdy". Zakładam, że wynika to z faktu, iż jest to debiutanci album młodego częstochowianina i może być tylko lepiej...




Sprawdź moje ostatnie recenzje: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz