RECENZJA: Sokół & M. Starosta "Czarna biała magia"

Przyznaję bez zbytniej krępacji, że to jedna z trudniejszych recenzji, jakie w ostatnim czasie miałem okazję popełnić. Szczególnie ze względu na złożoność, wielowątkowość oraz fakt, iż "Czarna biała magia" mocno poszerza ramy terminu "polski rap". W związku z powyższym forma recenzji będzie rodzajem "podróży" przez poszczególne utwory nań zawarte. Ignorancją byłoby nazbyt ogólne jej ocenianie. Każdy numer to zupełnie odrębna historia, inne emocje i refleksje budzące się (mam nadzieję) w głowie słuchacza.










Wspomnianą "podróż" zaczniemy od utworów "Nie padnę" i "Wyblakłe myśli" (pierwszego klipu promującego album), które przy pierwszych odsłuchach albumu wychodzą na piedestał. Drugi z nich to doskonały storytelling z Sokołem w roli narratora. Celowo podkreśliłem to słowo ponieważ zwolniona nawijka pod instrumental pozbawiony bębnów brzmi nieco jak audiobook. Zupełnie nie mam z tym problemu. Fabuła oparta jest o losy trzech bohaterów z centrali stołecznej patologii, pełna brutalnych zwrotów akcji i "wyszukanych" epitetów. Utwór nawet pozbawiony klipu silnie oddziałuje na wyobraźnię słuchacza głównie za sprawą bardzo wnikliwych opisów elementów fabuły. Przykłady:

"widziałem go, podbiegł on kat, brzydki Kazek
minęło tyle lat ja pamiętam wciąż obrazek
kop na lico prolongował w Witku przerwę
a Lidkowy liść ugruntował w niej dyskrecję"

W pierwotnie skrzywionej, surowej historii zdajemy się dostrzegać coraz więcej lidzkich aspektów wprost proporcjonalnie do ilości odtworzeń utworu. Pointe stanowią cuty i scrathe od Eproma. Natomiast "Nie padnę" to zupełnie inna stylistyka, retoryka i przesłanie wydobywające się z głośników Twojego audio. Refren mistrz, choć prosty. Przeraźliwie pewny siebie Wojciech, który tym trackiem mógłby ogarniać fuchę psychoanalityka społeczeństwa pozostającego w hipnozie i tyglu ekonomicznego zniewolenia. Przykład:

"diagnozę masz gotową dla mnie więc
wysyłaj pierdoloną armię i mnie kurwa lecz"
naćpany twoją propagandą będę szedł
i żadne oddziały nie ogarną mnie"

Kolejne na warsztat bierzemy "Zepsute miasto" pod hucznie zapowiadany bit od Premiera. Numer rozpoczynają cuty i scratche rodem zza oceanu, by za chwilę przejść w klimat dziwnie podobny do tego z "Czystej brudnej prawdy". Zwrotki? Nie pierwszy raz Sokół "oprowadza" po mieście stołecznym, w refrenie nieco przynudza Marysia, a wszystko opatrzone powtarzalnymi cięciami od Preemo. I o ile "zwiedzamy" głównie te szare przygnębiające i patologiczne miejscówki stolicy to wbrew pozorom bywa również zabawnie (przynajmniej dla mnie). Przykład:

"...zaparkujesz w centrum to masz farta 
i dziesięć reklam burdeli na wycieraczkach
potem szukasz swego auta - nic z tego
od kilku godzin schodzi w częściach na Allegro"

Szybki skok na "Spalone mosty" gdzie dostrzegamy zupełnie inną twarz rapera. Pełnego wątpliwości i egzystencjalnych pytań. Utwór doskonale pozwala zachować równowagę emocjonalną na tle pozostałych, znacznie bardziej hardcorowych. Uwagę zwraca nietypowa budowa tego kawałka. Około 70-sekunkowy wstęp / intro, następnie 32 naprawdę dobre wersy i pointa w postaci zaśpiewu Marysi. W podobnym tonie brzmi "Każdy dzień", który pomimo mrocznego charakteru jest kolejną próbą otwarcia oczu słuchaczowi. To taka odwrócona wersja sentencji "Carpe diem". Nie chcę wchodzić w role autora i streszczać historii, na której oparł swoją tezę. 

Na "Czarnej białej magii" nie mogło zabraknąć "sierpa w ryj" wszelkim zwyrodnieniom z wnętrza patologii. "Jak walec" to trzy bardzo mocne historie wzbogacone o wyjątkowo dobry refren będący według mnie apelem / wołaniem do coraz bardziej znieczulonego społeczeństwa. Wymowę utworu potęgują cuty Vienia i Siwersa. Cytat z refrenu:

"nie można ich tolerować
nie można, że nie widzisz udawać
nie można odwracać głowy
milczeniem się zgadzasz"

Zaś "Na wiatr" to nic innego jak reprymenda kierowana do wszystkich "szczekaczy" pozbawionych sensu i treści wypowiedzi. Notabene nie brakuje ich tak w moim jaki w Waszym otoczeniu bliższym lub dalszym o mas-mediach nie wspominając. Na uwagę zasługuję mistrz bit od Roca Beats i dość nietypowy jak na Sokoła refren, choć strzały można było sobie darować - za to mały minus. Ponadto nie jestem fanem takiego sennego flow ponieważ przy nastym odsłuchu kawałek robi się mocno senny.  

Pod numerem siódmym na płycie znajdziesz utwór "Czarna biała magia", który nie należy do moich faworytów. Przede wszystkim ze względu na miszmasz tematów nań zawartych. Choć jak się człowiek chwilę zastanowi to mógłby to być promomix tej płyty. Takie pozostałe szesnaście kawałków w jednym, ponad godzina muzyki w pigułce. Album dla zabieganych, ja nie do nich nie należę także numer leży mi średnio.

W efekcie po raz drugi dotykamy na płycie refleksyjnych brzmień, a to za sprawą "W mieście" gdzie mamy kompleksową przelotkę po tablicy Mendelejewa. Chyba wszyscy mamy świadomość w jakim syfie żyjemy i jakie gówno szamiemy, choć przypuszczam, że Sokół wyszedł z założenia, że warto to przypomnieć. Przyjazny dla ucha refren ma pomóc w przyswojeniu jakże trudnych terminów z chemii spożywczej.

"dietylo-hydroxylo amina
Z ich butelek uwalniana bo
zdrowa woda znów jest lana
w etylenu politereftalan" 

Dla najwytrwalszych czytelników na koniec powyższej recenzji proponuje "Chujowo wyszło", czyli lot po LSD, a jako blachę na odmuł "W dół brzuchem" - mocno refleksyjny utwór nie wymagający recenzji. Całość kończymy solowymi utworami Marysi Starosty, natomiast pozwoliłem zostawić sobie trzy numery kompletnie bez słowa jako deser dla czytelników, którzy przy okazji tej recenzja pierwszy raz zetknęli się z tą pozycją. Mam nadzieje, że tacy również ją przeczytali. 

Podsumowując "Czarna biała magia" to zbiór niełatwych kompozycji, które nie sprawdzą się jako tło podczas jazdy samochodem czy prasowania  koszuli. Treści nań zawarte zmuszają do refleksji nawet najbardziej opornego słuchacza. Technicznie jest bez zarzutów, bity dostarczane z odległych zakątków świata opatrzone zostały pieczęcią najwyższej jakości. Summarum suma do tego Sokół zdążył nas już przyzwyczaić przy okazji swoich produkcji. Na "CBM" nie ma przypadkowych kawałków, słuchając jej nie można oprzeć się wrażeniu, że została przemyślana od początku do końca. Minusy? Na pewno da się wytknąć miejscami nudnawy śpiew Marysi czy sporadycznie występujące nazbyt proste rymy Sokoła, które nie powinny zdarzać się graczowi z takim doświadczeniem. Na szczęście drobiazgi te nie mają większego wpływu na bardzo wysoki poziom tej produkcji. Kończąc nadałbym tej płycie własny roboczy tytuł "Progres" ponieważ ten rzeczownik najlepiej oddaje jej charakter. 


Zdrówka!
Tazz RBB | tazz@rapbiznes.com


Polecam również recenzję albumu "Powrót do przeszłości" Polskiej Wersji, link poniżej. 

9 komentarzy:

  1. muszę ogarnąc ten album. Lubie Sokoła, choć rzadko słucham PL muzyki
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na plus rozbicie albumu na pojedyncze utwory.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękówa, wyjątkowo trudny album do recenzji więc dobre słowo cieszy podwójnie. Zapraszam do systematycznej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przesłuchałbym tej płyty gdyby nie Twoja recenzja, aż dziw bierze że dopiero dziś trafiłem na twój blog, a piszesz już od 2011. Świetna recenzja "Chi". Będę czytał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "CBM" to dzieło sztuki, do którego wróciłem po kilku miesiącach absencji. Co do bloga? Zapraszam do systematycznej lektury. Rap Biznes cały czas się rozwija. Elo!

      Usuń