RECENZJA: SPR/Synowie Rapu "Rapsolutorium"

Siemano! Fakt faktem, nie pisane przez jakiś czas ale wiesz przecież, że na RBB prędzej doświadczysz długoterminowej posuchy niż nawet jednego tekstu kreślonego na siłę lub po jakąkolwiek presją. Tak to widzę, a cisza przerwana została za sprawą "Rapsolutorium" SPR-a, reprezentanta Synów Rapu. Nowe LP w odróżnieniu do "Spowiedzi bliźniaków" - poprzedniego albumu duetu, który recenzowałem w marcu 2016 materiał solowy, bez udziału Pirata. I jeżeli miałem jakieś oczekiwania w stosunku do tej produkcji to nie wykraczały one ponad mój standardowy obszar zainteresowań. Czytaj Styl, Progres, Rozpierdol. SPR? We will see...









Ze SPR-a to trochę taki raper jak ze mnie dziennikarz. Zajawka, zaciętość i warsztat rozwijany latami są faktem ale kariery w opcji mainstreamowego gracza tutaj nie widzę. Podobnie u mnie, przeszło dwieście dobrych tekstów przez sześć lat, a odzew i fejm na mieście miałem większy po sobotnich melanżach hucząc za małolata. Sztuki dla sztuki czy syzyfowa praca? Jebał pies jak to nazwiesz bo i tak lepsze to niż bezrefleksyjne obcinanie pseudoplitykierów w telewizorze i te ich wyimaginowane gównoburze, którymi napuszczają ludzi na siebie. Ponadto cytując klasyka "niekomercyjność też ma wartość komercyjną". Oceń to jak chcesz, a ja wrzucam tracklistę.

01. Immatrykulacja (intro) | prod. GlonBeatz, cuty DJ Micky Move
02. Atak Klonów | prod. GlonBeatz, cuty DJ Micky Move
03. One | prod. Sivy
04. Wykład o Stylu (skit) | prod. GlonBeatz
05. Moje 5 Minut | prod. GlonBeatz
06. Elementy | prod. GlonBeatz, cuty DJ marYO!
07. Rapsolwent | prod. GlonBeatz, cuty DJ marYO!
08. Wykład o Rymach (skit) | prod. GlonBeatz
09. 9 Miesięcy | prod. eMstudio
10. My, Prekariusze | prod. GlonBeatz
11. Jestem Łysy | prod. Sivy, cuty DJ Micky Move
12. Wykład o Flow (skit) | prod. GlonBeatz
13. i | prod. GlonBeatz
14. Persona Non Grata | prod. GlonBeatz
15. Rapsolutorium (outro) | prod. GlonBeatz

Zatem do meritum. Reprezentant Trzemeszna pozostawał dotychczas wierny klasycznej i oldskulowej stylistyce, tak w kontekście samego nawijania jaki i selekcji bitów. Dał wyraz swoim upodobaniom muzycznym między innymi w numerze "Nie lubą mnie rapery" na poprzedniej płycie. W skrócie - niekoniunkturalny ziomek, a to szanuję. Tymczasem "Rapsolutorium" momentami dyskretnie wymyka się wspomnianej, dość sztywnej formie. W żadnym wypadku nie oznacza to, że SPR stał się niuskulowcem odzianym w seledynowe rurki. Wszakże "od lat baggy jeansy kontra legginsy". Wszystko rozbija się o świeże, niestosowane dotąd patenty obecne między innymi w refrenach, do których miałem sporo zastrzeżeń przy okazji wcześniejszego LP. Ponadto zupełnie udane zmiany artykulacji (fonetyki) i ekwilibrystyczne próby podkręcania flow pozwalają mieć nadzieje, że progres w odniesieniu do albumu jako całości może stać się faktem. Wyżej wymienione zabiegi w połączeniu z nienajgorszymi bitami i oldskulowym sznytem, który w dużej mierze charakteryzuje rapera dają co najmniej przyzwoity efekt końcowy. Niech "Moje 5 minut" oraz "Jestem łysy" stanowią potwierdzenie mojej tezy.


Metaforyczny kręgosłup tej produkcji stanowią emocje. I chociaż brzmi to dość banalnie to obok numerów o zabarwieniu humorystycznym "Rapsolutorium" pełne jest wzruszeń, napięć, goryczy i sentymentów. Swoista sinusoida będąca odpowiednikiem emocjonalnego rollercoastera zabiera słuchacza w trip przez chwile radości związane z narodzeniem i dorastaniem córki, wspominki z początków rapowej drogi, aż po niełatwe relacje rodzinne. Pozytywne emocje mieszają się z dosadną samokrytyką oraz brakiem zrozumienia czy akceptacji faktów. Doskonałym uzupełnieniem do omawianych treści są utwory "9 miesięcy" oraz "Persona Non Grata". Całość materiału przeplatana jest 'wykładami', które w połączeniu z parafrazą terminu 'absolutorium' miały przynajmniej częściowo stanowić pewien koncept. W efekcie odbiorca otrzymuję trzy krótkie pogadanki na temat flow, stylu i rymów w formie kilkudziesięciosekundowych skitów. I to akurat uważam za jeden z najsłabszych elementów tego LP. Raz. Z całym szacunkiem Mordo ale na scenie widzę długą listę bardziej doświadczonych i bądź co bądź utalentowanych MC's, którzy mimo tego niechętnie wskakują w buty belfra, żeby nie powiedzieć mentora. Dwa. W mojej opinii taki rodzaj moralizatorstwa słuchacza tylko wkurwi bo ten świadomy wie co dobre, a nieświadomy i tak uważa się za świadomego więc całość wieje nudą, a koło się zamyka.


Dociekliwy czytelnik zapyta - Zatem dla kogo jest ten album? Obiektywnie rzecz ujmując... to LP z punku widzenia małolata zalanego newschoolowym szambem, czy też doświadczonego słuchacza lub osoby słuchającej rapu raz na jakiś czas nie ma wiele do zaoferowania. SPR i jego "Rapsolutorium" nie porwie tłumów, nie wjedzie z buta na Twój kwadrat, ani nie nabije milionów na tubie. I nawet nie chodzi o to, że brakuję tutaj metaforycznego jebnięcia, supa skillsów czy zaryzymy w opcji Piotrka Siary. Zmorą, a zarazem największą zaletą i wadą  tego albumu jest przeciętność i poprawnośc. W mojej ocenie żaden z elementów współtworzących to LP nie jest jednoznacznie chujowy. Nie, w żadnym wypadku. Ale nie oznacza to również, że któraś ze wspomnianych składowych jest ponadprzeciętna czy wyróżniająca SPR-a z tłumu twarzy, bo nie jest. Po prostu nic nie jest tylko czarne lub tylko białe ale casus tego LP pokazuje jak trudno takim produkcją jest przebić się przez co coraz liczniejszy zalew rapowych nagrań. Naturalnym jest to, że głośno będzie o rzeczach dobrych, wyjątkowych (propsy) i tych najgorszych, asłuchalnych po prostu słabych (hejty). Wartością dodaną albumu są emocje, które SPR przekazuje słuchaczowi bez filtra, czy jakiejkolwiek cenzury. Szczerość, narodziny córki, relacje z ojcem, niełatwy charakter, miłość i nienawiść. Krew ziemi sól, solą ziemi krew...




...gniew rodzi ból tak jak ból rodzi gniew.
Tazz RBB | tazz@rapbiznes.com




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz