RECENZJA: KęKę "Trzecie rzeczy"

5! Jeżeli sukces rapera zmierzymy sumą sprzedanych płyt, odtworzeń na tubie czy lajków na społecznościowych to KęKi stanowi ścisłą czołówkę, co istotne zupełnie zasłużenie. To jest ta komercyjna, najbardziej wymierna i niemal całkowicie policzalna część rapowego rzemiosła. Ale jeżeli oczami wyobraźni spojrzę na sumę emocji i bezcennych refleksji, które towarzyszą odbiorcom jego rap nagrań, niezliczone grono ludzi niezwiązanych na co dzień z rapgrą, którzy widząc Piotrka na szczycie Olisu skumają w końcu, że rap to nie tylko Gang Albanii oraz pozytywne emocje na twarzy moich bliskich, którzy widzą jak "Trzecie rzeczy" dystansują mnie od problemów życia codziennego to wiem, że mamy do czynienia z... albumem roku, różą która wyrosła na betonie czy też wierszami tak charyzmatycznymi, że nie sposób przejść obok nich obojętnie. Niepotrzebne skreślić, tylko po co? Napisałem recenzję, przeczytasz?






"Trzecie rzeczy" bezapelacyjnie zamykają trylogię i kilkuletni cykl nagrywek bez udziału gości. Ten trójpak wzbogacony o liczne gościnki Piotrka stanowi odzwierciedlenie długiej drogi, którą od luźnych numerów rzucanych w eter do trzeciego w pełni dojrzałego solo przeszedł raper. Sam radomianin bardzo często podkreśla, że "jakie życie taki rap" i prawdę mówiąc trudno z tym polemizować. Którego Kę najbardziej lubię? Chyba tego z hot16challenge bo powiedzieć, że wówczas rozjebał to jak nic nie powiedzieć. Rozjebałem to ja kiedyś piszczel na Łemblej w przegranym meczu o Puchar Osiedla. Serio. KęKi zniszczył, rozkurwił i nie pozamiatał. Nie było czego! Bang! A co dzisiaj? "Trzecie rzeczy". Tytularnie mało oryginalnie, raczej. Co zrobisz jak nic nie zrobisz? Nie oceniaj książki po okładce, beefu po dissie, rapera po wyglądzie. Panie i Panowie.... Oto KiKi KęKę! Aplaus kurwa!

01. Cud (prod. Świerzba)
02. Troski (prod. Donde)
03. Smutek (prod. PLN.Beatz)
04. Nie Mogło Się Udać (prod. Uraz)
05. Presja (prod. Uraz)
06. Na Drodze (prod. Matek)
07. Arrivederci (prod. Sergiusz)
08. Nie Chcę Umierać (prod. Uraz)
09. Nic Już Nie Muszę (prod. Kubi Producent)
10. Fala (prod. Sergiusz)
11. Miraż (prod. PLN.Beatz)
12. Miłość (prod. PLN.Beatz)
13. Podobno (prod. Deemz)

Przy okazji recenzji poprzedniego albumu Piotrka namawiałem czytelników do zaopatrzenia się w naczynie na wymioty. Wszystko za sprawą obwitej ilości lukru, miodu i cukru pudru, który symbolicznie sypałem wówczas na "Nowe rzeczy". Ten album bezwzględnie trafił w punkt, gust, gusta wszelako nie tylko moje. Dzisiaj zamiast misek czy garnków na rzygi sugeruję zachować zdrowy dystans i co istotne poczucie humoru. Do meritum. Umówmy się... w dniu premiery dostaliśmy co najwyżej EPkę liczącą dokładnie osiem numerów. Single wrzucane z kilkumiesięcznym czy kilkutygodniowym wyprzedzeniem osłuchały się tak mocno, że 16 września smakowały trochę jak odgrzany kotlet. Wiesz O.C.B., taki schabowy z wczoraj plus ziemniaki i surówka z czerwonej kapusty zawsze spoko ale żebym piał z zachwytu? No niekoniecznie. Spokojnie, oczywiście album oceniany będzie jako całość, także bez obaw tam, Mordo. Zdecydowanie najmocniejsze pozycje z tych tak zwanych 'nowych' oraz dotąd nieznanych to "Troski" z dojebanymi słowiańskimi samplowanymi skrzypcami i "Nie mogło się udać" ubrane w pozornie deficytowy poziom pewności siebie rapera. Obydwa w klimacie, obydwa piekielnie mocne i chociaż tradycyjnie mało co tam się kurwa rymuje to szczerze mówiąc trudno jest wskazać mi dzisiaj większego kocura na tej przemarnej rapowej scenie.

"W tym momencie pragnę tylko pisać i grać
opowiadać o tym co ostatnio mnie tu męczy
wydawało mi się kiedyś, że poznałem świat
dzisiaj mam po tym blizny, niesmak i w głowie mętlik"

Ku zaskoczeniu gapiów na "Trzecich rzeczach" dominuje raczej cięższa liryka. Bo o ile wydaje się, że Piotrek ciałem jest już po właściwej stronie mocy to głowa cały czas płata figle nie pozwalając zamknąć poprzedniego etapu. Trochę tak jak próbowałbyś trzasnąć obrotowymi drzwiami. I chociaż daleko mi do roli psychologa to poziom szczerości i nagości emocjonalnej, na który wzniósł się raper jest niemal bez precedensu. Za sprawą wielu intymnych i mocno prywatnych wersów słuchacz może poczuć się jak kolega Kękiego z terapii alkoholowej czy też bliski członek jego rodziny. Z punktu widzenia osoby, która dotychczas nie opublikowała w sieci nawet połowy zdjęcia swojego czy też swojej rodziny, o danych osobowych nie mówiąc postawa rapera wydaje się być dość przerażająca. Chociaż z uwagi na jego odwagę w ilustrowaniu życiowych perypetii - godna uznania. Ponadto album ma taką formę, że obok trudnych rozkmin istotny element stanowią pozytywne checkpointy i słowa wsparcia dla współtowarzyszy życiowej tułaczki. Retoryka jest tak skonstruowana, że jednoznacznie pozbawia odbiorcę obojętności i mimowolnie stawia go po którejś ze stron symbolicznej barykady. Także jeżeli obecnie znajdujesz się po tej alternatywnej stronie życiowej karuzeli to z pewnością przyjdzie moment, w którym Kędzior podniesie Ci ciśnienie i po prostu zacznie działać na nerwy. Natomiast jeżeli doczesna egzystencja dostarczyła Ci póki co więcej uśmiechów aniżeli zmartwień albo po prostu wygrałeś lub wygrywasz z przeciwnościami losu to zupełnie naturalnie z czasem zaczniesz mu kibicować w tej nierównej walce.

"Powiedz co czujesz, głowa buzuje, gdy mówię o presji
jak bardzo to kłuje, tylu marzyło ja mogę to spełnić
ja trochę rozumiem, trochę nie łapie dlaczego się pieklisz
czy nadal jest miłość,  jak kiedyś to było czy arrivederci"


Trzecie solo jest pełne paradoksów. Z jednej strony momentami słychać niedowierzanie i brak wiary w końcowe powodzenie trwającej misji, tudzież sprytną kokieterię, o którą Piotra raczej nie podejrzewam kiedy twierdzi, że to nie mogło się udać czy też, że cudem jest fakt, że spośród milionów utworów wybrałeś właśnie jego track. Z drugiej mani mocne flow, z którym KęKę podąża między stopą, a werblem jest doprawdy imponujące przez co daje nadzieję, że mimo skrajnie pozytywnego feedback'u dalszy progres rapera to sprawa niemal pewna. Ponadto suma doświadczeń sceniczno-rapowych, którą z wiekiem nabył Siara pozwala mu na coraz oryginalniejsze i co ważne nieszablonowe interpretacje własnych tekstów. Przykładowo zwróć uwagę na "Smutek", gdzie w pierwszej zwrotce da się wyczuć bezsilność i bezradność dziecka, zaś w drugiej złość i frustracje alkoholika. To gra na emocjach, moich również. Wiesz, to przede wszystkim charyzma, której nie budują ciuchy, swag i xero patentów zza oceanu, raczej niespotykany dotąd naturalizm, który 'przysporzył' Piotrkowi liczną rzeszę świadomych odbiorców. Kończąc wątek paradoksów dodam jeszcze, że płyta w dużej mierze poświęcona została najogólniej rzecz ujmując 'trzeźwieniu', a mnie najlepiej wchodzi po lekkim spożyciu. Serio.

"Płaczę rymami jak kiedyś Grammatik dlatego nie widzisz mych łez
pierwszy raz w życiu naprawdę otwarty a nie, że się kryję za szkłem
kiedyś płakałem, nic nie mówiłem dzisiaj nie umiem już płakać
co bym nie zrobił to wraca, ten numer to moja terapia"

Na zakończenie wypadałoby zrównoważyć sporą sumę pochlebnych opinii jakąś krytyką. Ano właśnie, czy jest się do czego przyczepić. Niestety-stety tak. Pierwsze primo brakuje mi numeru, o wydźwięku narodowo-patriotyczno-hisotoryczno-politycznym. Wiesz o czym mówię, taką rolę odgrywały między innymi "Jeden kraj", "Młody Polak" czy "Świadomość" przy okazji poprzednich albumów. Uważam, że to niepatetyczne i niebanalne podejście Piotra do tematu miało swój pozytywny wydźwięk i bardzo szeroki zakres. Poza tym żyjemy w czasach, w których tożsamość narodowa czy też świadomość społeczna są na wagę złota ale to z kolei temat na oddzielną dyskusje lub tekst bo "zawsze zwacha ruchy czujne, jakiś lewak patrzy". Druga opcja to numer "Miłość", który ni chuja mi nie podszedł. Mało tego! Obudził we mnie jakiś irracjonalny niepokój związany z tym, że KęKę dwa albumy w przód zacznie nagrywać cukierkowe ballady dla gimbusów. Wiem, wiem, przesadziłem i naprawdę chciałbym się mylić. Pointując dodam, że celowo przemilczałem małe spięcie czy jak wolisz gównoburzę na linii TPS/BoKoTy - KęKę. Bo mimo, że wydaje mi się, że rozumiem argumenty i postawy obu stron to ostatnią rzeczą jaką chciałbym dzisiaj robić jest zbijanie wirtualnego kapitału na takich konfliktach. W tym temacie internet jest pełen informatorów.




"Płaczę rymami jak kiedyś Grammatik"
Tazz RBB | tazz@rapbiznes.com 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz