RECENZJA: Taco Hemingway "Wosk"

Brrry! Czytam to i tamto, bom nie omnibus. Fora, redaktory i internetowe obszczymurki krzyczą, że to progresywny głos pokolenia. Ja dotychczas z mniejszą lub większą ciekawością świadomie stestowałem bodaj z dwa i pół numeru plus to co mimochodem wleciało mi do ucha przez radio, bo tam też grają. Jaranko? Jaranka deficyt. Dzisiaj ludzka ciekawość oraz głęboki ukłon (metaforycznie, kurwa) w stronę czytelników sprawił, że poddam "Wosk" recenzji. Argument jest jeszcze jeden, nie wiem czy nie najważniejszy. To EP-ka czytaj sześć numerów, a ja nie mam wiele czasu bo zaraz cisnę z rodziną na urlop. Leniuch...









Z moich obserwacji fenomen Taco polega na tym, że spośród moich znajomych słucha go zdecydowanie więcej ludzi nie związanych na co dzień z kulturą hip hop, czy w ogóle z rapem jako takim. I mimo, że odczuwam zupełnie naturalny opór przed klasyfikowaniem rapera jako 'głosu pokolenia' to koniec końców trafia do ludzi burząc niewidzialny, acz słyszalny mur stereotypów nierozerwalnie związanych z rodzimą rapgrą, a to niełatwe. Tracklista.

01. Wosk (prod. Rumak)
02. BXL (prod. Rumak)
03. Szczerze (prod. Bonucci)
04. Wiatr (prod. Bonucci)
05. 515 (prod. Bonucci)
06. Koła (prod. Rumak)

Taco Hemingway posiada właściwie wszystkie cechy, które bez wątpienia winny charakteryzować dobrego MC. Wprawnie operuję metaforą jednocześnie uprawiając mniej lub bardziej skomplikowane gry słowne. Co więcej ziomek na pomysł na siebie, a płynna artykulacja, wciągające storytellingi, zmienne akcenty i look rapera-hipstera czyni z niego postać ponadprzeciętną w skali naszej rapsceny. I nawet jeżeli świadomie wklei kilka rymów czasownikowych to wyżej wymienione argumenty plus otoczka zajebistości zdają się przysłaniać tego rodzaju 'mankamenty'. Niestety w mojej opinii problem polega na tym, że to nie Taco jest takim turbokocurem, tylko znakomita część raperków jest po po prostu chujowa. Pytanie czy bycie kozakiem na tle szaroburych przeciętniaków to gloria? Mimo wszystko myślę, że tak. Przynajmniej w bliższej lub dalszej perspektywie hajs mu się zgodzi, a może już się zgadza? Nie mój problem.

"Zdarza mi się zastanawiać kiedy dasz dyla
dam ci spać teraz, ty mi kiedyś dasz syna
gaszę światło, kładę się i w twą szyję wpijam
teraz słyszę tylko wiatr, tak mi życie mija"

Nawiązując ściśle do "Wosku" to raczej nic specjalnego. Raz, to nie do końca mój klimat, choć wzbraniam się przed jednoznacznym szufladkowaniem rapera. Dwa, to co dla Ciebie treścią dla mnie bardzo często stanowi szum. Trzy, przeleciałem materiał bodaj z osiem razy, zero razy podniósł mi ciśnienie, może raz się uśmiechnąłem, także to mocno przeciętna średnia. Co nie zmienia faktu, że doceniam tą EP-kę, za zasługi wymienione w trzecim akapicie. Ponadto uwagę zwraca nader dużo zupełnie lotnej poetyki i zamierzony zabieg niechlujengo wypluwania wersów, które ostatecznie płyną całkiem spójnie, Suma summarum całość ładnie współgra z niebanalnymi bitami Borucciego i Rumaka, które brzmią jak klepnięte na zamówienie Taco, kto wie. Reasumując, kazus Fisza, Tymona, Ńemego oraz w końcu sama postać Taco udowadnia, że jest kawał miejsca na scenie do 'zagospodarowania' na tak zwany alternatywny rap, choć w tym przypadku to już chyba mainstream.




Jeden urlop w roku to o dwa za mało. 
Tazz RBB | tazz@rapbiznes.com



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz