RECENZJA: Pluto "Wschód i zachód"

My, ludzie, społeczeństwo, naród, cywilizacja tępych dzid. Niczym bezmózgie bydlęcia daliśmy narzucić sobie pseudowartości i wkręcić w sztucznie montowane konflikty między dobrem, a złem, czarnym, a białym, miłością, a nienawiścią. Kto jest kim? Gdzie prawdziwy Polak, a gdzie Europejczyk? I kto finalnie zarządza tą szuflandią? Bekę cisną z nas opór kiedy widzą jak plujemy na siebie jadem, nie otrzymując w zamian nic. No chyba, że parę groszy miesięcznie jak masz kryjana i tęgą bidę na chacie. Dlatego ustawiałbym nas dziesiątkami w szeregu i grupowo wymierzał soczystego liścia na odmuł w nadziei, że choć nieliczni otworzą oczy. Dlaczego o tym piszę? Na bloki wjechał Pluto z nowym materiałem. To symboliczny kop na mordę dla wszystkich zamulonych. Nie, nie jestem wszechwiedzącym zadufanym we własnej dupie mentorem. Po prostu "za dużo widzę i czasami mi rozsadza głowę" dlatego o tym piszę.





Zanim złapałem za pióro, by w pełni oddać się subiektywnej analizie "Wschodu i zachodu" odświeżyłem sobie recenzję zeszłorocznego albumu rzeszowianina pod wiele mówiącym tytyułem "Projekt wilcze zmysły", Zaskakujące jak wiele cech i podobieństw łączy te pozycje. I gdybym był bananowym ignorantem mającym w dupie swoich czytelników zastosowałbym taktykę copy-paste, pomieszał szyk zdań i po kwadransie na społecznościowych krzyczał "czytajta prędko!". I mimo, że mam świadomość jak wielu z Was wchodzi tutaj tylko po to, by zobaczyć ile żółtych punktów otrzymał dany album to ja nawinie ślęczę godzinami nad szlifowaniem treści w nadziei, że ktoś doceni warsztat. Nie doceni! Teraz tracklista.

01. Intro
02. Pralnia
03. Tak czy nie
04. Weź to odpal
05. Wschód i zachód
06. Dla emigrantów
07. My to my feat. Cocolino Gang
08. Tryb Wampira
09. Prawem wilka
10. Świat napojony złem
11. Nad granicą epidemii feat. Bobek BZR
12. Styl rzeszowski
13. Krąg feat. Endi, Bulwa, Pejdżer, DJ MRK
14. Cały i zdrowy
15. Outro

Czy fakt pewnego podobieństwa ostatnich albumów reprezentanta sceny południowo-wschodniej oznaczać może twórczy regres czy raczej kontynuacje dotychczas obranej drogi opartej na sprawdzonych patentach? I o ile na tym etapie odpowiedź na to pytanie nie wydaję się być jednoznaczna to jestem przekonany, że lektura dzisiejszego tekstu finalnie rozjaśni ten wątek. Do rzeczy! Jedną z podstawowych cech "Wschodu i zachodu" jest społeczno-polityczna aktualność obranych przez rapera tematów. Pluto uderza wprost w kwestie powszechnie dyskutowane przy rodzinnych stolach na niedzielnych obiadach oraz telewizyjnych odbiornikach. Pełna przekrojówka; od elit rządzących, kwestii imigracji i emigracji, poprawności politycznej, propagandy medialnej, tolerancji psia mać, aż po kondycje rodzimej rapgry. Wszystko serwowane w opcji nieznającej terminu kompromis wrzucone do jednego kotła na pełnym ogniu, aż skwierczy. Kwintesencje poglądów rzeszowianina odzwierciedlają numery "Pralnia" i "Tak czy nie", z których bezwzględnie emanuje duża pewność siebie i charyzmatyczne, momentami wulgarne zacięcie autora.

"Stateczek afrykański nadciąga tu na stałe
ludności przyjmowane, osiedlane i witane
kierowane na mieszkanie bo ich przyniosły fale
no a nasi przesiedleńcy ciągle gniją w Kazachstanie"


Fakt faktem, fragmentami werbalnie Pluto napiera jak zły, bez skrępowania nie pozostawiając słuchaczowi wiele miejsca na własną interpretację wersów. W efekcie nawet kiedy w utworze "Świat napojony złem" będącym najmocniejszą pozycją na tym LP przewija trzy osobne historie wyjęte żywcem z nadwiślańskiego bytu nie unika zagadnień istotnych z punktu widzenia społecznego. Postrzegam to jako swoistą nić zawieszoną pomiędzy pierwszym, a ostatnim trackiem, na której raz raper czyni liryczne kung-fu balansując pomiędzy treścią, a formą. Dwa - symbolicznie 'wywiesza' i uwidacznia brudy oraz postawy egzystencjalistycznie naganne. Trzy - podtrzymuje nań moc rapowej zajawki, której nie sposób mu odmówić. I tak wspomniana nić scala album w okazały kłębek refleksji i spostrzeżeń, który z pełnym impetem wjeżdża na Twój kwadrat. Na "Wschodzie i zachodzie" dominuje nie tyle uliczna, co osiedlowa nomenklatura bo jak przyznaje sam raper "w opisywaniu tego miejsca to popadłem w cug".  Koniec końców podobnie jak na "Projekcie wilcze zmysły" słychać tutaj wiele inspiracji i odniesień do złotych czasów naszej sceny rodem z przełomu wieków. Tak w kwestii liryki jak i produkcji bitów. 

"Więc mówię do wszystkich, pamiętaj O.C.B.
bo historia narodu miała wiele przykrych scen
i to nie zmyślony sen, sam dobrze o tym wiesz
że tu żyją jeszcze ludzie, co styknęli się ze złem"

Warto też zaznaczyć, że jeżeli zaakceptujesz przyjętą przez Pluta formę i z otwartą głową podejdziesz to tych numerów dostrzeżesz, że pomimo stanowczego tonu, hardego i nierzadko wulgarnego podejścia słychać również dużą wrażliwość i ogromne serce dla gry. I pewnie przesadzę jeśli napiszę, że ziomek mieści w jednej osobie mądrość starca z beztroskim podejściem małego chłopca ale z całą pewnością jest to postać interesująca. Tym nie mniej oba oblicza ubrane w trzeźwy światopogląd wydają się być wartością dodaną tego LP, do którego w żadnym wypadku nie pasuje łatka szablonowej ulicznej produkcji. Najlepszym potwierdzeniem mojej tezy będą refleksyjne tracki "Prawem wilka" oraz "Wschód i zachód" czy wciągające storytellingi z "Całego i zdrowego". Wydaje się, że technicznie raper osiągnął niejako apogeum swojego stylu pozostając przy mocnym, dynamicznym flow oraz dużym zagęszczeniu słów artykułowanych na minutę przy użyciu dosadnego wokalu. Bogu dziękować rzeszowianin jest wyjątkowo odporny na patenty zza oceanu, tak gremialnie stosowane przez niuskulowców. I pewnie na następnej płycie Pluto mógłby spróbować nawijać od tyłu bo przyspieszenia raczej nie wchodzą w grę. Wszelako ziomek już dziś pluje do majka dość żwawo.

"Stawiam kroki, a nie kroczki zawsze w języku polskim 
to styl bardzo prosty, nie kręcony jak loczki
nie słyszałem od wyroczni, że wbije w każdy głośnik
lecz żeby coś osiągnąć zarywałem dnie i nocki"

Całości dopełniają klasyczne, acz tęgie i wyraziste bity utrzymane w starym klimacie. Począwszy od tego minimalistycznego spod ręki Batona do numeru "Wschód i zachód", przez eteryczny sztosik Billi na tracku "Prawem wilka", aż po typowe pierdolnięcie na "Stylu Rzeszowskim" autorstwa FeRu. Natomiast spośród gościnnych zwrotek zdecydowanie na wyróżnienie zasługuje Bobek BZR, a także tradycyjnie Pejdżer, który nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Niestety reszta twarzy przechodzi jakoś mimo ucha. Podsumowując, "Wschód i zachód" to materiał, który siłą rzeczy trafi do ograniczonej liczby słuchaczy, a szkoda bo autorowi potencjału i pasji odmówić po prostu nie można. Nie ma tutaj mowy o jakimkolwiek regresie, to raczej zajawka rozwijana od lat, której spełnieniem są kolejne albumy. Przestrzegałbym jedynie przed pochodnym szufladkowaniem tego projektu i wrzucaniem do jednego wora razem z jakimiś pseudorapowym łajnem, wystarczy dać mu szansę. Między innymi w tym celu powstał ten tekst.




Szczerze polecam.
Tazz RBB | tazz@rapbiznes.com

5 komentarzy:

  1. Ktoś jednak czyta : "to ja nawinie ślęczę godzinami" ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden wytrwały czytelnik cenniejszy niż stówa pustych lajków na społecznościowych. Dziękuję.

      Usuń
  2. Nie tylko jeden. Przeczytałem od początku do końca zgadzam sie praktycznie w 100% otrzymałem to czego oczekiwałem od tej płyty czyli dobry wyrazisty RAP w starym stylu. W ostatnim czasie Wersja Polska teraz Pluto dobry poczatek roku oby więcej takich premier. Wielki szacun za zmielenie piątki z kawałka cały i zdrowy, tez kiedyś prawie to zrobiłem :D Co do porównania z wcześniejszą płytą to fajnie że nie ma tak dużo początkowych wstawek przed kawałkami w stylu pogaduch TEDE-go "ejo, ejo, pu, pu etc." czego zdecydowanie było więcej na Wilczych Zmysłach a co mi nie leży. Bity i teksty kawałków same się najlepiej bronią nie potrzeba dopowiedzeń, bit sam wprowadza w klimat numeru, nie trzeba wszystkiego od razu opowiadać. Słuchacz sam powinien odkryć tekst ukryty w wersach, a jak mu się nie uda to jego strata. Jak to mówią "milczenie jest złotem" i "Czasem lepsze to co niedopowiedzianie". Na wschód i zachód zdecydowanie jest tego mniej za co wielki plus, poza tym widać zdecydowany progres Pluta, widać że nie próżnuje, słychać godziny spędzone w studiu i na koncertach . Gratulacje i szacun za trzeci solowy album! Jest progress ciągle w górę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dodać, nic ująć. Doskonałe rozwinięcie recenzji.

      Usuń