No siemasz. Bez zbędnego farmazonienia przyznam, że większość rzeczy, które wyszły od Ryska po piekielnie mocnym "Na legalu?" zrobiło na mnie podobne wrażenie jak odwołanie tegorocznego festiwalu w Opolu. W efekcie czego z czasem po prostu przestałem sprawdzać nowości z Jeżyc. Dlaczego? Raz. Szerokopjęta warstwa artystyczna. Dwa. Pokręcone akcje pozamuzyczne. Trzy. Zwyczajnie gust mnie się zmienił. I żebyśmy się dobrze zrozumieli... jestem ostatnią osobą, która chciałaby odebrać Ryszardowi w pełni zasłużony status legendy polskiej rap sceny. Dlaczego zatem po tak długiej przerwie ponownie sięgnąłem po materiał Peji? To proste, Brahu Brat w roli producenta i cytując autora "czyste penerstwo z odrobiną skillu". Booom! Zapraszam serdecznie.
O tym, że Rysiek jest bardzo istotnym elementem polskiej kultury hip hop mógłbym napisać osobny tekst. I być może kiedyś napiszę... Beefy, dissy, liryczne przepychanki z TDF-em, Pariasami czy Żuromem, akcja z Zielonej Góry, około dwudziestu LP na koncie, proces sądowy ze Stanem Borysem, miliony sprzedanych płyt, palenie ciuchów PROSTO, w końcu rozstanie z DJ Decksem, założenie rodziny, stabilizacja, abstynencja i własna wytwórnia to tylko wybrane slajdy z biografii człowieka, który z patologii wbił na sam szczyt. Naturalnie, że tak długa obecność na scenie, a także liczne kontrowersje od lat towarzyszące działalności rapera przysporzyły mu równie liczną grupę wiernych fanów jak i zagorzałych przeciwników. Nie określam, że po żadnej ze stron, nie muszę. Rok 2017 to czas "Remisji". Peja na mikrofonie, Brahu Brat na bitach. Zobaczmy co z tego wyszło...
01. Intro
02. Boo-Ya (Jak Tribe)
03. Negatywny Feedback (feat. Brahu)
04. Dekalog Rycha
05. Tylko Dla Orłów
06. Nadal
07. W Pogoni Za Marzeniami (feat. Gandzior)
08. Remisja
09. 1976 (feat. Jan Borysewicz)
10. Jestem Ikoną
11. Taki Chłopak Jak Ja
12. Odlot (feat. KaeN, Kroolik Underwood)
13. Demony Wojny (Wg. NOJI)
14. Bragga 2017
15. Świat, Ludzie, Pieniądze
16. HIPHOPEJA
Tytułem wyjaśnienia... w powyższym tekście nie będę odnosił się do motywów związanych z przekładaniem premier albumów, zmianą terminów i miejsca koncertów, a co za tym idzie wieloletnią gównoburzą na linii Warszawa - Poznań. Primo. Koło chuja mi to lata. Secundo. Bez znaczenia czy to obustronna promocja czy też rzeczywista antypatia zainteresowanych. Tertio. To recenzja najnowszego albumu Ryśka, a nie telenowela rodem z gimbazowej stołówki. Czaisz? Przejdźmy zatem do meritum...
Gdybyś jeszcze rok temu powiedział, że w moim audio na stałe zagoszczą rzeczy od Peji to parsknąłbym śmiechem, pogroził palcem i splunął z pogardą. Cham? Nie wiem, takie wówczas miałem podejście. I mimo, ze mała iskra sentymentu nadal tliła się w moim sercu gdy tylko wspominałem stare czasy to wtedy prędzej sięgnąłbym po ballady Korteza, aniżeli wersy z Jeżyc. Swoiste przełamanie przyniósł pierwszy singiel promujący "Remisję", bodajże "Negatywny feedback". "Richard is back" - pomyślałem. Następne klipy gorsze nie były, także sprawdziłem cały album. Efektem czego jest dzisiejsza recenzja... Sześć lat prowadzenia rapbiznes.com i dopiero pierwszy tekst związany z Peją... No nieźle!
"Remisja" to mocny album, symboliczny wjazd z buta na kwadrat. Bynajmniej nie ze względu na liczne wulgaryzmy czy też hardkorową i uliczną formę przekazu. Mam raczej na myśli dopieszczone do granic produkcje rodem z zachodniego wybrzeża ubrane w nielichy liryczny ornament made by Poznań. Stary dobry mady by Poznań. I mimo, że na rejonach niewiele się zmieniło bo 'życie nadal jest kurewskie', a kumaci wiedzą, że 'liczy się tylko szacunek ulicy' to tym razem Ryszard emanuję dojrzałością w tekstach podpartą niemałą pewnością siebie, momentami bywa nawet buńczuczny. "Dziś wychodzę z tym na miasto nie będzie końca pokłonom, The King is Back, jestem ikoną" z "Jestem Ikoną". Oczywiście nie mogło tutaj zabraknąć również autobiograficznych przewijek i fleszbeków z domu rodzinnego, w kontekście których słowo 'sielana' ma równie obcy wydźwięk co 'abstynencja', a pierwszego nigdy nie będzie bez drugiego - jeżeli wiesz o czym teraz piszę. Jeśli nie? "1976" testuj. Bogu dziękować nie cała liryka maluje się w ciemnych, pesymistycznych barwach. Myślę, że lata nagrań nauczyły Ryśka równoważyć emocje i tak w kontrze to wyżej wymienionych dostajemy motywator w postaci "W pogoni za marzeniami", mocne pierdolnięcie braggadacio w "Bragga 2017" czy też bardziej uliczne wersy obecne w "Nadal". I żeby tera jeden z drugim Sebix nie popadł w hurraoptymizm jaki to następca Coelho na Jeżycach nam wyrósł. Ni chuja! Cechą "Remisji" jest również prosty, momentami prostacki język, który w mojej opinii nie przystoi raperowi z tak dużym doświadczeniem. Na serio.
Ogólnie rzecz ujmując należałoby zluzować porty ponieważ większość rzeczy tutaj na prawdę się zgadza. Przede wszystkim album jest maksymalnie kompatybilny z audio w samochodzie, pełniąc role doskonałego 'kompana' nawet tych najdłuższych podróży. Co więcej, na melanżach również powinien się sprawdzić. Trudno, żeby było inaczej jeżeli na bitach tak bardzo dominują westcoustowe bujające i klasyczne brzmienia, a linii producent - MC czuć swoistą nić porozumienia i chemię. W mojej opinii wyżej wymienione produkcje mają kluczowe znaczenie w kontekście oceny całego albumu. I nawet nie ze względu na ich jakość, która jak pisałem wcześniej nie podlega dyskusji. W praktyce te stare-nowe podkłady momentami 'wymuszają' na Peji alternatywne rozwiązania w dotychczas dość monotonnym flow. Zmieniają intonacje, fajnie rozkładają akcenty. Co więcej, jeżeli sprawdzałeś wcześniejsze rzeczy Brahu Brata to wiesz, że refreny do większości numerów na "Remisji" powstały według konceptu gdańszczanina właśnie. Tak jak w "Tylko dla orłów" czy "W pogoni za marzeniami". To z całą pewnością wartość dodana tego LP. Podobnie jak charyzma, z która Richi Rich dumnie stąpa po bitach. I kiedy po 'lekturze' szesnanstu tracków składających się na "Remisję" słucham tych njuskulowych dzieci nawijających o życiu to mnie kurwa pusty śmiech ogarnia. Ryśka można nie lubić ale gdybyśmy wirtualnie zestawili go z całą tą nową falą, to z czysto ludzkiego punktu widzenia wyglądałby jak tata z dziećmi. I nie mam tutaj na myśli różnicy wieku.
Słowo o gościnnych zwrotkach, których z całą pewnością mogłoby tutaj nie być ze względu na fakt, że są jedynie mętnym tłem do pierwszego planu, który całkowicie przejął Ryszard. I to bez znaczenia czy refren wrzuca Kroolik Underwood, czy też szesnachę rejestrują Gandzior lub Kaen. No cóż... dupy nie urywają. Czego jeszcze zabrakło na "Remsji"? Może trochę tematów zaangażowanych społecznie. W kraju i na świecie sytuacja jest na tyle ciekawa, że chętnie usłyszałbym co Ksiąze ma na te skądinąd trudne tematy do powiedzenia. Tymczasem jak na solo przystało raper skupia się głównie na sobie i swoim najbliższym otoczeniu, czego w żadnym wypadku nie można mieć mu za złe. Solo się rzekło...
Na zakończenie mała retrospekcja. Kilkanaście lat temu po powrocie z koncertu Slums Attack siedzieliśmy sobie w niedzielne przedpołudnie na osiedlu skacowani jak siemasz. W pewnym momencie z klatki wychylił się jeden z moich ziomali. Marcin - normalny chłopaczyna. Mając świeżo w pamięci zacne koncerciwo SLU spojrzałem na jego twarz i wykrzyknąłem "Mordo przecież Ty wyglądasz jak Peja!". Skutkiem tej błahej jak się wówczas wydawało sytuacji było mianowanie na lata mojego kumpla ksywką Peja właśnie. Przyjęło się, mieliśmy swojego Peję. Dzisiaj Peja z Poznania wjeżdża na rejony z nowym albumem, Marcina nie ma z nami od kilku lat. To dla Ciebie ten tekst Przyjacielu. Spoczywaj w Pokoju.
O tym, że Rysiek jest bardzo istotnym elementem polskiej kultury hip hop mógłbym napisać osobny tekst. I być może kiedyś napiszę... Beefy, dissy, liryczne przepychanki z TDF-em, Pariasami czy Żuromem, akcja z Zielonej Góry, około dwudziestu LP na koncie, proces sądowy ze Stanem Borysem, miliony sprzedanych płyt, palenie ciuchów PROSTO, w końcu rozstanie z DJ Decksem, założenie rodziny, stabilizacja, abstynencja i własna wytwórnia to tylko wybrane slajdy z biografii człowieka, który z patologii wbił na sam szczyt. Naturalnie, że tak długa obecność na scenie, a także liczne kontrowersje od lat towarzyszące działalności rapera przysporzyły mu równie liczną grupę wiernych fanów jak i zagorzałych przeciwników. Nie określam, że po żadnej ze stron, nie muszę. Rok 2017 to czas "Remisji". Peja na mikrofonie, Brahu Brat na bitach. Zobaczmy co z tego wyszło...
01. Intro
02. Boo-Ya (Jak Tribe)
03. Negatywny Feedback (feat. Brahu)
04. Dekalog Rycha
05. Tylko Dla Orłów
06. Nadal
07. W Pogoni Za Marzeniami (feat. Gandzior)
08. Remisja
09. 1976 (feat. Jan Borysewicz)
10. Jestem Ikoną
11. Taki Chłopak Jak Ja
12. Odlot (feat. KaeN, Kroolik Underwood)
13. Demony Wojny (Wg. NOJI)
14. Bragga 2017
15. Świat, Ludzie, Pieniądze
16. HIPHOPEJA
Tytułem wyjaśnienia... w powyższym tekście nie będę odnosił się do motywów związanych z przekładaniem premier albumów, zmianą terminów i miejsca koncertów, a co za tym idzie wieloletnią gównoburzą na linii Warszawa - Poznań. Primo. Koło chuja mi to lata. Secundo. Bez znaczenia czy to obustronna promocja czy też rzeczywista antypatia zainteresowanych. Tertio. To recenzja najnowszego albumu Ryśka, a nie telenowela rodem z gimbazowej stołówki. Czaisz? Przejdźmy zatem do meritum...
"Patrz, to powraca na rejon, gdzie znów tętni rap
to Rychu Peja, a wraz z nim Brahu Brat
dwie dekady ziom, łamiemy barykady, boy
mogą mówić co chcą, pluć się, albo srać
nie zatrzyma nas negatywny feedback"
Gdybyś jeszcze rok temu powiedział, że w moim audio na stałe zagoszczą rzeczy od Peji to parsknąłbym śmiechem, pogroził palcem i splunął z pogardą. Cham? Nie wiem, takie wówczas miałem podejście. I mimo, ze mała iskra sentymentu nadal tliła się w moim sercu gdy tylko wspominałem stare czasy to wtedy prędzej sięgnąłbym po ballady Korteza, aniżeli wersy z Jeżyc. Swoiste przełamanie przyniósł pierwszy singiel promujący "Remisję", bodajże "Negatywny feedback". "Richard is back" - pomyślałem. Następne klipy gorsze nie były, także sprawdziłem cały album. Efektem czego jest dzisiejsza recenzja... Sześć lat prowadzenia rapbiznes.com i dopiero pierwszy tekst związany z Peją... No nieźle!
"Remisja" to mocny album, symboliczny wjazd z buta na kwadrat. Bynajmniej nie ze względu na liczne wulgaryzmy czy też hardkorową i uliczną formę przekazu. Mam raczej na myśli dopieszczone do granic produkcje rodem z zachodniego wybrzeża ubrane w nielichy liryczny ornament made by Poznań. Stary dobry mady by Poznań. I mimo, że na rejonach niewiele się zmieniło bo 'życie nadal jest kurewskie', a kumaci wiedzą, że 'liczy się tylko szacunek ulicy' to tym razem Ryszard emanuję dojrzałością w tekstach podpartą niemałą pewnością siebie, momentami bywa nawet buńczuczny. "Dziś wychodzę z tym na miasto nie będzie końca pokłonom, The King is Back, jestem ikoną" z "Jestem Ikoną". Oczywiście nie mogło tutaj zabraknąć również autobiograficznych przewijek i fleszbeków z domu rodzinnego, w kontekście których słowo 'sielana' ma równie obcy wydźwięk co 'abstynencja', a pierwszego nigdy nie będzie bez drugiego - jeżeli wiesz o czym teraz piszę. Jeśli nie? "1976" testuj. Bogu dziękować nie cała liryka maluje się w ciemnych, pesymistycznych barwach. Myślę, że lata nagrań nauczyły Ryśka równoważyć emocje i tak w kontrze to wyżej wymienionych dostajemy motywator w postaci "W pogoni za marzeniami", mocne pierdolnięcie braggadacio w "Bragga 2017" czy też bardziej uliczne wersy obecne w "Nadal". I żeby tera jeden z drugim Sebix nie popadł w hurraoptymizm jaki to następca Coelho na Jeżycach nam wyrósł. Ni chuja! Cechą "Remisji" jest również prosty, momentami prostacki język, który w mojej opinii nie przystoi raperowi z tak dużym doświadczeniem. Na serio.
"To ma bujać więc buja, nie zrobię ludzi w chuja
wjeżdża westcoastowy wuja lub jak wolisz dziadzia"
Ogólnie rzecz ujmując należałoby zluzować porty ponieważ większość rzeczy tutaj na prawdę się zgadza. Przede wszystkim album jest maksymalnie kompatybilny z audio w samochodzie, pełniąc role doskonałego 'kompana' nawet tych najdłuższych podróży. Co więcej, na melanżach również powinien się sprawdzić. Trudno, żeby było inaczej jeżeli na bitach tak bardzo dominują westcoustowe bujające i klasyczne brzmienia, a linii producent - MC czuć swoistą nić porozumienia i chemię. W mojej opinii wyżej wymienione produkcje mają kluczowe znaczenie w kontekście oceny całego albumu. I nawet nie ze względu na ich jakość, która jak pisałem wcześniej nie podlega dyskusji. W praktyce te stare-nowe podkłady momentami 'wymuszają' na Peji alternatywne rozwiązania w dotychczas dość monotonnym flow. Zmieniają intonacje, fajnie rozkładają akcenty. Co więcej, jeżeli sprawdzałeś wcześniejsze rzeczy Brahu Brata to wiesz, że refreny do większości numerów na "Remisji" powstały według konceptu gdańszczanina właśnie. Tak jak w "Tylko dla orłów" czy "W pogoni za marzeniami". To z całą pewnością wartość dodana tego LP. Podobnie jak charyzma, z która Richi Rich dumnie stąpa po bitach. I kiedy po 'lekturze' szesnanstu tracków składających się na "Remisję" słucham tych njuskulowych dzieci nawijających o życiu to mnie kurwa pusty śmiech ogarnia. Ryśka można nie lubić ale gdybyśmy wirtualnie zestawili go z całą tą nową falą, to z czysto ludzkiego punktu widzenia wyglądałby jak tata z dziećmi. I nie mam tutaj na myśli różnicy wieku.
Słowo o gościnnych zwrotkach, których z całą pewnością mogłoby tutaj nie być ze względu na fakt, że są jedynie mętnym tłem do pierwszego planu, który całkowicie przejął Ryszard. I to bez znaczenia czy refren wrzuca Kroolik Underwood, czy też szesnachę rejestrują Gandzior lub Kaen. No cóż... dupy nie urywają. Czego jeszcze zabrakło na "Remsji"? Może trochę tematów zaangażowanych społecznie. W kraju i na świecie sytuacja jest na tyle ciekawa, że chętnie usłyszałbym co Ksiąze ma na te skądinąd trudne tematy do powiedzenia. Tymczasem jak na solo przystało raper skupia się głównie na sobie i swoim najbliższym otoczeniu, czego w żadnym wypadku nie można mieć mu za złe. Solo się rzekło...
"Moje rapsy od zawsze w cenie, ja się już nie zmienię
wykonałem swoją pracę, pozdrawiam podziemie!
jestem prawdziwy, jak inaczej bym zarobił?
dobrze wiesz, że wolę złote płyty niż złote wisiory"
Na zakończenie mała retrospekcja. Kilkanaście lat temu po powrocie z koncertu Slums Attack siedzieliśmy sobie w niedzielne przedpołudnie na osiedlu skacowani jak siemasz. W pewnym momencie z klatki wychylił się jeden z moich ziomali. Marcin - normalny chłopaczyna. Mając świeżo w pamięci zacne koncerciwo SLU spojrzałem na jego twarz i wykrzyknąłem "Mordo przecież Ty wyglądasz jak Peja!". Skutkiem tej błahej jak się wówczas wydawało sytuacji było mianowanie na lata mojego kumpla ksywką Peja właśnie. Przyjęło się, mieliśmy swojego Peję. Dzisiaj Peja z Poznania wjeżdża na rejony z nowym albumem, Marcina nie ma z nami od kilku lat. To dla Ciebie ten tekst Przyjacielu. Spoczywaj w Pokoju.
"The King Is Back"
Tazz RBB | tazz@rapbiznes.com
Jak dla mnie świetny projekt, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń