Bloki, klatki, ławki, garaże, skwery, parki, sklepy, piwnice, dzielnice, mety, knajpy oraz meliny to jedynie wybrane miejscówki będące tłem osiedlowych akcji, które stanowiły główny obszar moich zainteresowań w czasach małoletnich. Dresiarz, ulicznik czy magister blokers? Heh... Jeden chuj jak to nazwiesz ale klimat miejski ciężki miał swoje dobre i złe strony. Pierwsze widziałem wtedy, drugie zrozumiałem później. I o ile w tamtym czasie liczna grupa osiedlowych towarzyszy z różnych środowisk budziła respekt wśród szaraków, a o sobotnich melanżach niektórzy mówią do dziś to nader wszystko trzeba wiedzieć kiedy powiedzieć dość. Po prostu. Wszystko ma swoje miejsce i czas...no chyba, że "chcesz mieć czterdzieści lat i pod klatką stać jak leszcz". Sentyment został ale dzisiaj bym tam nie wrócił. Po prostu.
Introdukcja nieprzypadkowa. Otóż niemal każdorazowo odsłuch "Nawyków miejskich" metafizycznie przenosił mnie do czasów z przełomu wieków, w których moja szafę wypełniały baggy jeansy i dresy ortalionowe, głowę na zero goliłem co trzeci dzień, a na lekcjach języka polskiego było spokojnie jak mnie tam nie było. Ale... do rzeczy. Joner i Zegar to reprezentanci sieradzkiej sceny, o której dotychczas... nie widziałem kompletnie nic. Tymczasem to dwóch zajawkowiczów, dwóch MC's, którzy z mocą zajawki cisną w eter nowe nagrywki, nie bacząc na względy koniunkturalne i całe te marketingowe w chuja granie. Poniżej tracklista, a także moje spojrzenie na te rzeczy...
01. Intro (prod. KPSN)
02. Joint 2 (prod. Kicior)
03. Co poradzisz feat. DJ Meni (prod. KPSN)
04. Nawyki miejskie feat. DJ Roka (prod. Kicior)
05. Dawno feat. DJ Meni (prod. Winyla Trzaski)
06. CTMB (prod. Kicior)
07. W dziwnych czasach (prod. Kicior)
08. 51°35'43''N 18°43'50''E feat. DJ Roka (prod. Kicior)
09. Pierdolą feat. Jabol (prod. KPSN)
10. RSPKT feat. DJ Roka (prod. KPSN)
11. Twarze feat. Żurek, Kotzi, Melny (prod. Kicior)
12. Outro feat. DJ K1
Tera pa... rapowy kazus dla opornych. Na postawie jednego czy drugiego klipu przeciętny odbiorca może przykleić tym typom łatkę twardogłowych prawilników, wrzucić do jednego wora z całą tą dresiarską hołotą, w efekcie szerokim łukiem mijać na ulicy i szyderczo prześmiewać na społecznościowych pozostając przy tym w strefie pseudointelektualnego komfortu. Można? No można. Można również przy odrobinie chęci dać tym kilkunastu numerom, typom co to ponagrywali i przede wszystkim sobie szansę na wyjście z idiotycznego kręgu stereotypów i rapowych schematów, koniec końców reflektując, że Sieradz może być co najmniej interesującym zakątkiem na hiphopowej mapie Polski. Co tam wybierzesz to w sumie mnie nie interere, tylko mi nie pisz, że chujowe jak nie było słuchane. Do meritum...
Początkowe odsłuchy charakteryzował dość surowy podziemny sznyt, a pierwsze skrzypce grały mocne samplowane podkłady wyposażone w klasyczne bębny i energię, a energia to słowo klucz w kontekście tego LP. Idąc dalej... sprawnie okiełznana i w znacznej mierze odpowiadająca mi forma pozwoliła zupełnie naturalnie skupić się nad treścią. Z jednej strony "Nawyki miejskie" stanowią zbiór prawd uniwersalnych osadzonych w klimacie osiedlowym uzbrojonym w świeże spojrzenie i wszechobecne oldskulowo-uliczne inspiracje, czy też follołapy. Dominuję nawijka dość prosta, w żadnym wypadku prostacka, czy prymitywna. Z drugiej mani doświadczenie słuchacza z wieloletnim stażem pozwala mi ocenić autentyzm tych nagrań na bardzo wysokim poziomie. Tutaj zawsze mam problem z charakterystyką tego zjawiska i sytemu jego wartościowania. Tłumacząc to od dupy strony... przykładowo kiedy raper siedząc na białym fortepianie ubrany w różową koszulę śpiewa balladę o miłości to zwyczajnie coś mi tu nie gra. Teraz wiesz O.C.B.?
Energia, o której wspomniałem akapit wyżej to element mile widziany na rapowych krążkach zawsze, niemal obowiązkowy na tych najlepszych. Emocje dają energię, a bez tych pierwszych rapu zwyczajnie nie ma. Bogu dziękować "Nawyki miejskie" od dechy do dechy przewinięte zostały na takim pozytywnym wkurwie z mocą zajawki, a ja nie mam serca, żeby pomimo jakichś małych technicznych niedoskonałości krytykować tego rodzaju nagrywki. Także nawet jeżeli flow nie rozjebuje to buja zupełnie miło i co ważne nie drażni mego ucha, a całość pachnie klimatem rodem z lat dziewięćdziesiątych. Ponadto bez wątpienia wartość dodaną albumu stanowią gościnki Kotziego i Żurka oraz cuty i skrecze spod ręki miłośników czarnych płyt. Ponadto zdejmując zoczu uszu klapki i ograniczenia, o których pisałem nieco wyżej można dostrzec mocno refleksyjną stronę tej produkcji, w mojej ocenie jej prawdziwą wartość.
Panowie nawijają dość równo, brak dysonansu wokalnego i wzajemnego wpierdalania się w linijki, co wbrew pozorom na podziemnych produkcjach oczywistą oczywistością nie jest. Ponadto często podkreślany patriotyzm lokalny, przywiązanie do ludzi oraz miejscówek, krótko rzecz ujmując spora dawka sentymentalizmu, który pomimo narzucenia chropowatej, miejscami monochromatycznej formy nadał "Nawykom..." bardziej ludzką twarz. Pointując, trudność w ocenie tego LP polega na tym, że jest to pozycja zdecydowanie za mocna na nielegal i podziemie. Niestety w dobie starych lisów, młodych wilków i paskudnej mody na kserowanie ameryczki sieradzanie mogą mieć niemały problem z przebiciem się do szerszego grona odbiorców. Co z kolei nie oznacza, że należy zaniechać działań, usiąść wygodnie w fotelu zakładając ręce w oczekiwaniu na mannę z niebo. Co to to nie...
Introdukcja nieprzypadkowa. Otóż niemal każdorazowo odsłuch "Nawyków miejskich" metafizycznie przenosił mnie do czasów z przełomu wieków, w których moja szafę wypełniały baggy jeansy i dresy ortalionowe, głowę na zero goliłem co trzeci dzień, a na lekcjach języka polskiego było spokojnie jak mnie tam nie było. Ale... do rzeczy. Joner i Zegar to reprezentanci sieradzkiej sceny, o której dotychczas... nie widziałem kompletnie nic. Tymczasem to dwóch zajawkowiczów, dwóch MC's, którzy z mocą zajawki cisną w eter nowe nagrywki, nie bacząc na względy koniunkturalne i całe te marketingowe w chuja granie. Poniżej tracklista, a także moje spojrzenie na te rzeczy...
01. Intro (prod. KPSN)
02. Joint 2 (prod. Kicior)
03. Co poradzisz feat. DJ Meni (prod. KPSN)
04. Nawyki miejskie feat. DJ Roka (prod. Kicior)
05. Dawno feat. DJ Meni (prod. Winyla Trzaski)
06. CTMB (prod. Kicior)
07. W dziwnych czasach (prod. Kicior)
08. 51°35'43''N 18°43'50''E feat. DJ Roka (prod. Kicior)
09. Pierdolą feat. Jabol (prod. KPSN)
10. RSPKT feat. DJ Roka (prod. KPSN)
11. Twarze feat. Żurek, Kotzi, Melny (prod. Kicior)
12. Outro feat. DJ K1
Tera pa... rapowy kazus dla opornych. Na postawie jednego czy drugiego klipu przeciętny odbiorca może przykleić tym typom łatkę twardogłowych prawilników, wrzucić do jednego wora z całą tą dresiarską hołotą, w efekcie szerokim łukiem mijać na ulicy i szyderczo prześmiewać na społecznościowych pozostając przy tym w strefie pseudointelektualnego komfortu. Można? No można. Można również przy odrobinie chęci dać tym kilkunastu numerom, typom co to ponagrywali i przede wszystkim sobie szansę na wyjście z idiotycznego kręgu stereotypów i rapowych schematów, koniec końców reflektując, że Sieradz może być co najmniej interesującym zakątkiem na hiphopowej mapie Polski. Co tam wybierzesz to w sumie mnie nie interere, tylko mi nie pisz, że chujowe jak nie było słuchane. Do meritum...
"Central Polska wjeżdża bez kopii i ksera, pozdro Sieradz
wszystkie osiedla dziewięć osiem dwa, dwa zera"
Początkowe odsłuchy charakteryzował dość surowy podziemny sznyt, a pierwsze skrzypce grały mocne samplowane podkłady wyposażone w klasyczne bębny i energię, a energia to słowo klucz w kontekście tego LP. Idąc dalej... sprawnie okiełznana i w znacznej mierze odpowiadająca mi forma pozwoliła zupełnie naturalnie skupić się nad treścią. Z jednej strony "Nawyki miejskie" stanowią zbiór prawd uniwersalnych osadzonych w klimacie osiedlowym uzbrojonym w świeże spojrzenie i wszechobecne oldskulowo-uliczne inspiracje, czy też follołapy. Dominuję nawijka dość prosta, w żadnym wypadku prostacka, czy prymitywna. Z drugiej mani doświadczenie słuchacza z wieloletnim stażem pozwala mi ocenić autentyzm tych nagrań na bardzo wysokim poziomie. Tutaj zawsze mam problem z charakterystyką tego zjawiska i sytemu jego wartościowania. Tłumacząc to od dupy strony... przykładowo kiedy raper siedząc na białym fortepianie ubrany w różową koszulę śpiewa balladę o miłości to zwyczajnie coś mi tu nie gra. Teraz wiesz O.C.B.?
"Wchodzę z klasą bo się trzeba prowadzić dobrze
chociaż nigdy nie przedkładam treści nad formę
ma być dobre, łajzom niech wykręca mordę
skacze gul zazdrości? no to mają problem"
Energia, o której wspomniałem akapit wyżej to element mile widziany na rapowych krążkach zawsze, niemal obowiązkowy na tych najlepszych. Emocje dają energię, a bez tych pierwszych rapu zwyczajnie nie ma. Bogu dziękować "Nawyki miejskie" od dechy do dechy przewinięte zostały na takim pozytywnym wkurwie z mocą zajawki, a ja nie mam serca, żeby pomimo jakichś małych technicznych niedoskonałości krytykować tego rodzaju nagrywki. Także nawet jeżeli flow nie rozjebuje to buja zupełnie miło i co ważne nie drażni mego ucha, a całość pachnie klimatem rodem z lat dziewięćdziesiątych. Ponadto bez wątpienia wartość dodaną albumu stanowią gościnki Kotziego i Żurka oraz cuty i skrecze spod ręki miłośników czarnych płyt. Ponadto zdejmując z
"Kto ma klasę to na blokach się spytaj
bo kojarzą nas tu wszyscy, a nie z każdym piątka bita"
Panowie nawijają dość równo, brak dysonansu wokalnego i wzajemnego wpierdalania się w linijki, co wbrew pozorom na podziemnych produkcjach oczywistą oczywistością nie jest. Ponadto często podkreślany patriotyzm lokalny, przywiązanie do ludzi oraz miejscówek, krótko rzecz ujmując spora dawka sentymentalizmu, który pomimo narzucenia chropowatej, miejscami monochromatycznej formy nadał "Nawykom..." bardziej ludzką twarz. Pointując, trudność w ocenie tego LP polega na tym, że jest to pozycja zdecydowanie za mocna na nielegal i podziemie. Niestety w dobie starych lisów, młodych wilków i paskudnej mody na kserowanie ameryczki sieradzanie mogą mieć niemały problem z przebiciem się do szerszego grona odbiorców. Co z kolei nie oznacza, że należy zaniechać działań, usiąść wygodnie w fotelu zakładając ręce w oczekiwaniu na mannę z niebo. Co to to nie...
Pani Wiosna przyjszła. Elo!
Tazz RBB | tazz@rapbiznes.com
Ciekawa EP-ka, nie spodziewałem się. Pozytywnie, że ludzie nadal nagrywają mimo, iż wytwórnie teraz już prawie niczego nie promują. Chociaż niektóre wersy naprawdę niepotrzebne.
OdpowiedzUsuńZ ciekawości... które wersy niepotrzebne?
Usuń