Pamiętacie czy już zapomnieliście?

Ziomeczku, scena się rozwija... bity coraz lepsze, nawijki co rok to poziom wyżej... tylko raperów więcej niż słuchaczy. Ale kto by się tym przejmował. Ta pędząca naprzód niczym kolej Transsyberyjska polska scena dostarcza nam tak dużą liczbę nagrań, że nie sposób sprawdzić już nawet 30% z nich. I nie mówię tu o jednorazowym odsłuchaniu na YouTube, a o oldskulowych skatowaniu danego albumu od pierwszej do ostatniej sekundy trzysta razy. Zupełnie jak w starej szkole na walkmanie. Mogę przyrównać to do 2002 roku, kiedy całe moje osiedle czekało na premierę drugiego WWO "We własnej osobie". PROSTO czując atmosferę wyczekiwania zimą puszcza singiel "Moda", który jeszcze bardziej pogłębia muzyczny apetyt na dobrą produkcję. I w końcu... jest album. Kurwa co się wtedy działo "Damy radę", "Mówisz i masz" czy "Nie bój się zmiany na lepsze" słychać było wszędzie. To tego stopnia jarał nas ten album, że grając na podwórku z zośkę podłączyliśmy jamnika do latarni kiedy po raz kolejny padły w nim baterie. Nie pamiętam, czy kiedykolwiek później czekałem tak na jakiś album. Chyba nie...

Dlatego dziś wrzucam Wam gorącą listę niezniszczalnych kawałków z czasów mniej lub bardziej odległych, które zdecydowanie wpisały na stałe w polską kulturę hip-hop. A wy "pamiętacie czy już zapomnieliście?"


ROK 1998

Molesta "Wiedziałem, że tak będzie"
. "Tak będzie wiedziałem, gdy pierwszy raz hip hop usłyszałem..." Hehehe... mordo chyba nie łudziłeś, że zabraknie tego numeru na tej liście. Rap klasyka w najczystszym wydaniu. Właściwie każdy wers to mistrz.

Warszafski Deszcz "Sobota". Jeden z pierwszych (ale nie pierwszy) prawdziwie chilloutowo-imprezowych tracków na polskiej scenie. Tede i Numer Raz pokazali Polsce jak powinno się spędzać się soboty, kawałek kończy się kozackim skitem. 

Thinkadelic "Jesteś lekiem na całe zło". Od tego kawałka zaczęła się moja wieloletnia zajawka polskim rapem. Ale o tym innym razem. Czy się to komuś podoba czy nie Spinache, Czis i Senior w połączeniu z Krystyną Prońko dali naszej kulturze wyjątkowy sztos.


ROK 1999

Molesta "Miejskie bagno". Wiadomo, jeden z lepszych numerów na drugiej Moleście. Elegancki przekaz w najczystszym wydaniu. Polecam.

ZIP Skład "Ziping". Na tym sztuka polega... i faktycznie - klasyk. Tak po prawdzie to musiałbym tu wrzucić 90% "Powszedniego chleba" ZIP-ów i byłoby pozamiatane. Nie mniej jednak "Ziping" rozjebał system.

1000 "Jak ja to robię". To na 100 nie dla wszystkich będzie dobry wybór, dla częstochowska ekipa 1000 to nieśmiertelna klasyka gatunku i tak zostanie. "Horyzonty szerokie, nie jak spodnie Lee Cooper'a" hehe, piękne czasy.


ROK 2000

W Witrynach Odbicia "Jeszcze będzie czas". Uważam, że wybór tego numeru nie potrzebuje nawet najmniejszej argumentacji. "Cannabis, whisky, ananas...jeszcze będzie czas..." 

Mor W.A. "Idź za ciosem". Po dziś dzień nienudząca się kawalina (może ze względu na dużą liczbę raperów). No i jak dla mnie Wojtek Sokół i Włodek rozjebali. Bezdyskusyjnie. Jeśli to nie jest klasyką to nic nie jest.

PWRD "Tu gdzie błękit". Ten klasyczny samplowany bit 600V pod ten track ma zapach tamtych lat. Białystok, rok 2000. Sprawdź to dzieciak!


2 komentarze: