W ostatnich dniach miała miejsce premiera pierwszej solówki nijakiego Księcia Kapoty, jakiś czas wcześniej Wojtek Sokół rozbił bank goniąc piętnaście koła preorderów bez opublikowania nawet połowy utworu, tracklisty czy chociażby tytułu albumu. W tak zwanym między czasie kolejne nierozgarnięte dzieci YouTube'a chwyciły za mikrofon skutecznie udowadniając sobie i ziomom, że psu w dupę taka robota. Na scenie coraz częściej wrze jak w garnku grzanym na dużym ogniu. Tymczasem gdzieś w cieniu mainstreamowego zgiełku podziemie dzierga metaforyczne t-shirty na drutach z nadzieją, że w przyszłym sezonie dziatwa z bloków będzie odziana w tą bawełnę. W praktyce rozstrzał jakościowy undergroundu jest i zawsze był olbrzymi, a recenzowanie tych płyt to nierzadko droga przez ciernie, które później tygodniami wyciągam z małżowin. Kilka tygodni temu dostałem EP-kę do recenzji i tym razem było inaczej, zdecydowanie inaczej...
Falcon1 & DJ Kebs "Elementarz" rozwiązanie zagadki
"Elementarz" obok solówki Wojtka Sokoła to najlepsze, co w ostatnich miesiącach mogło przydarzyć się rodzimej rapgrze. Oto w zalewie dukających YouTube'rów, Lil Young'ów i ich miałkich nagrań dostaliśmy perłę, która na dzień dobry wpisała się do kanonu polskich rap klasyków. "Elementarz" to projekt wielowymiarowy. Z jednej strony to materiał po brzegi wypełniony sentymentami i folołapami nawiązującymi do nagrań, które stanowią dziś fundament naszej kultury. Z drugiej zaś mańki to swoiste kompendium wiedzy dla świeżaków, którzy od niedawna obcują z tym gatunkiem. W praktyce słucha się tego wprost doskonale, sample przepływają jeden po drugim tworząc bardzo spójną całość pomimo niemałego zróżnicowania stylistycznego.
Subskrybuj:
Posty (Atom)