Piąteczka! Trudno w to uwierzyć ale "De facto" to już dwunasty album na koncie Fusznika; weterana na polskiej scenie, członka legendarnego ZIP Składu. I pomimo, że swoją premierę miał w roku 2011 dopiero teraz trafiła w moje ręce. Mam taki zwyczaj, że niektórych albumów nie sprawdzam do póki nie trafią do mnie na legalu. Fu ma na swoim koncie mniej i bardziej udane produkcje oraz co ważne niemałą liczbę klasyków. Któż z nas nie jarał się takimi sztosami jak "Dystans", "Raptowne realia" czy jakże mi bliski "Rap biznes". Wydaje się, że raper z takim stażem powinien lekką ręką zjadać konkurencje. Czy tak było z "De facto"?
Sprawdź moją recenzję albumu Fu "De facto"
Sprawdź moją recenzję albumu Fu "De facto"