RECENZJA: Żurek & DJ K1 "Zlepek wypadków"

5! Kamień rzucony z impetem w domek z kart, który rozjebuje się w mgnieniu oka, a gra zaczyna się od nowa widzę jako metaforyczny odpowiednik narodzin, życia i śmierci oraz związanych z tym zmian. Prawdopodobnie nic mocniej nie wpływa na dotychczasowy ład lub nieład życiowy, obraną hierarchię wartości i potrzeb aniżeli narodziny dziecka lub śmierć bliskiej osoby. Początek i koniec. To jednocześnie trudna, czasami bolesna, a przy okazji najbardziej rzetelna weryfikacja nas samych i osób, które mamy lub mieliśmy w swoich kręgach. Potrafi wzmocnić i zbudować człowieka na nowo lub pozbawić ikry, przybić do podłoża i trzymać tam krótko. Sentymenty, które odzywają się w życiu co chwile...







Wstęp nieprzypadkowy, takich rzeczy nie piszę ot tak. Temat zeszłorocznego wypadku Żurka został celowo przemilczany przy okazji recenzji ostatniego albumu częstochowianina. Przede wszystkim RBB to opcja zajawkowo-muzyczna, a nie tabloidowo-sensacyjna, a poza tym wątek dość długo 'grzany' był na społecznościowych clickbajtach. Dzisiaj chcąc nie chcąc muszę się do tego odnieść, EPka "Zlepek wypadków" wychodzi dokładnie rok po kolizji rapera, w której zginął jego przyjaciel, a to z kolei stanowiło motyw przewodni i inspirację do nagrania tego materiału. Druga rzecz jest taka, że jakie dzisiaj mamy Święto to Wam przypominać chyba nie muszę. A teraz tracklista.

01. W końcu do przodu prod. Wola Banda Unikat
02. Czekam dalej prod. Blaze
03. List prod. 024GABE
04. Jakby prod. Blaze
05. Uda się prod. Blaze

Proces emocjonalno-egzystencjalnego oraz co ważne artystycznego dojrzewania Żurka zapoczątkowany przy okazji wydania poprzedniej płyty długogrającej postępuje w najlepsze. Pierwszy skutkuje poprawą tężyzny fizycznej, a także eliminacją zachowań i osób niesprzyjających zdrowemu trybowi życia. Drugi zaś większemu natężeniu prac związanych z nagrywkami, łączącą się z tym pewnością siebie na bitach i promocją nowych rzeczy. Efektem wyżej wymienionych jest pięć numerów ubranych w formę EP. Merytorycznie to głównie przekrojowe treści wpisane w dość ciężki, acz strawny klimat i mocne, raczej nowsze bity stanowiące wartość dodaną tego wydawnictwa obok cięć oraz skreczy DJ K1. Retorykę osiedlową zastąpił w znacznej mierze klimat refleksyjno-braggowy (!?). Z jednej mani dostajemy opór szczery "List" ubrany w smyczki i właściwą dla rapera charyzmę. Z kolei "Uda się" to nic innego jak skonkretyzowanie aspiracji muzycznych Żurka; "uda mi się to zrobić, zrobię ziom kurwa karierę bo słaby jest coś poziom na tej polskiej kurwa scenie". Bardzo często ból i tęsknota miesza się z ironią i wulgarną stylówą MC, to świadoma droga. Jeżeli dołożymy do tego wrzuty podkreślające prawicowy światopogląd reprezentanta Ciemnej Strefy to robi się zupełnie ciekawie tak pod kątem obranej formy jak i serwowanych treści. "Facet to przyjaciel, a kobieta to żona i nigdy na odwrót, nie mieszajcie nam głowach".



Reasumując zastanawiam się czy propsować Żurka za pięć mocny tracków czy marudzić, że to tylko pięć? Koniec końców lekki niedosyt zawsze będzie lepszy niż przesyt, czy co gorsza niesmak. Ponadto odwrotnie proporcjonalnie do realiów panujących na tej scenie jakość zawsze stawiam nader ilość. Tyle...




Wszystkiego dobrego.
Tazz RBB | tazz@rapbiznes.com 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz